Chyba najlepszy epizod z 6 sezonu. Ubawiłem się świetnie, tyle tu odniesien i aluzji do współczesnego kina oraz zabawy żonglowaniem gatunków, od horroru, przez orwellowsko, polityczny thriller z wiszącą nad ludzkością katastrofą nuklearną, aż po czarną groteskę "satanistyczną" jakby prosto od Bułhakowa.
Wspaniale nakręcone, z kadrami i muzyką niczym od "Lśnienia", "Black Mirror" jak za dawnych czasów, warto obejrzeć, bez malkontenctwa i wieczego narzekania ze strony "czarnolustrzanych purystów", którym nic się nie podoba.
Ja mam mieszaną opinie, początek był świetny i jakby poszli tą konwencją bardziej klimatycznego horroru wyszłoby lepiej moim zdaniem, natomiast komediowy demon w ciele Boney M jakoś mnie nie przekonał, po prostu więcej komedii niż horroru
Komediowy demon,to moglbyc jej drugi glos,ktory naklanial ja do tych czynow jak w filmie Głosy,oczywiscie jesli przyjac,ze on nie istnial naprawde i ona sobie nawet ta apokalipse wymyslila.
Też o tym pomyślałem, zwłaszcza po scenie z domino, natomiast mi bardziej chodzi o samą koncepcję odcinka, mniej komedii a więcej strachu, napięcia, mroku
Ta wersja mroczniejsza pasowalyby jesli demon rzeczywiscie istnial ale jesli byl wymyslony tylko w jej glowie to pasuje bardziej ta wersja komediowa,zreszta humor ten byl b.dobry,sytuacyjny.