No ale raczej ten sam reżyser tego nie robi... ten amerykański to kupa z paroma nazwiskami jak dla mnie, zobaczymy jak oryginał.
Albo taki George Sluizer ("Zniknięcie" - 1988 i 1993). I zawsze okazuje się, że oryginał jest lepszy. Te amerykańskie są głupsze, a kręcący muszą iść na ustępstwa i często wywalać to co było siłą ich wcześniejszych obrazów.
Dlatego dla mnie branie się za kręcenie swego filmu jeszcze raz (szczególnie w USA) to totalna głupota!!