Nie da się go brać na poważnie. Ale mnie ta sztuczność bawiła :) W filmie jest sporo nagości, sporo walk, jest bardzo fajny główny bohater (David Carradine jak zwykle spisał się dobrze), są jakieś potwory (ich wykonanie jest B, ale w porównaniu z tymi z "Conquest" Fulciego, to i tak są cudowne), a do tego historia jest całkiem niezła. Lubię takie produkcje klasy B.