Zasłużony Oscar dla filmu i wielki popis Giulietty Masiny, która była fenomenalna i rzekłbym, że nawet lepsza niż w filmie "La Strada". Dużo wątków pobocznych, które budowały nastrój filmu od incydentu początkowego nad rzeką do ponownego stanięcia bohaterki nad przepaścią. Tak, film zdecydowanie ma drugie dno, pełno w nim symboliki, pojawia się choćby ciekawa otoczka religijna i naiwne wręcz nadzieje bohaterów w pomoc niebios, które to nadzieje Fellini zdaje się jakby wyśmiewać poprzez sytuację swojej głównej bohaterki. Jest to bardzo równy film i reżyser serwuje nam pełne 120 minut wciągającej, choć wcale niełatwej historii, niepozbawionej moralizatorstwa zresztą w końcu. Oceniam na 8,5/10.