Tym razem boska Greta mnie nie uwiodła. Komediowa odmiana od ról melodramatycznych niekoniecznie wyszła jej na dobre - w pierwszej połowie Garbo jest przesadnie sztywna i mechaniczna, by w drugiej niespodziewanie rozbłysnąć typowym sobie urokiem, czarować spojrzeniami i gestami. Ale cudownej przemianie chłodnej rosyjskiej służbistki w spragnioną uczuć kobietę zachodu brak sensownego uzasadnienia, a sama intryga nie jest zbyt wyrafinowana. "Ninoczka" niezgrabnie porusza się pomiędzy satyrą, a propagandą. Jako jeden z pierwszych hollywoodzkich filmów otwarcie krytykujących komunizm, jest zaskakująco jednowymiarowy i bazuje głównie na utartych stereotypach - swobodzie obyczajowej Europy i zasadniczej szarzyzny ZSRR.