Trudno mi potraktować ten film inaczej, ale po prostu wszystkie wątki jakie się tu pojawiają w tle zaledwie liźnięto. Tak więc... to bardzo dobry kryminał. Za zaczątkami kina społecznego, ciekawymi konfliktami wewnętrznymi bohaterów oraz obrazem wielkich korporacji. A jednak każda z tych kwestii zostaje zbyta może dwoma zdaniami. Na pierwszym planie zawsze pozostaje śledztwo, napięcie, wymiana hipotez... Czuję się zawiedziony bo przyznam szczerze najciekawszy wydawała się tu relacja na linii Gondo-Aoki. Co musieli obaj czuć, czy mieli do siebie żale, jak układała się ich znajomość po wydarzeniach. Tymczasem zupełnie nie poruszono tego tematu. Co więcej obaj panowie porozumiewali się głównie przez pośredników i rzadko patrzyli sobie w oczy.
Zakończenie także rozczarowuje. Spodziewałem się jakiejś puenty, ale nie tego... Poznajemy powody porywacza, poznajemy przyszłość Gondo, oraz słyszymy krótki monolog tłumaczący intencje reżysera w doborze tytułu. Zabrakło mi jasnej odpowiedzi na kilka pytań, a fakt że ta rozmowa była dłuższa w oryginale tylko potwierdza iż dostałem zaledwie kawałek sporego tortu. Bo Gondo tuż po stracie pieniędzy staje się tłem. Nie wiemy co czuje, prócz zawodu i nawet nie potrafimy domyślić się czy postąpiłby tak samo jeszcze raz. Przez marginalizację tej postaci Kurosawa dużo stracił. Szkoda.
"Niebo i piekło" jak każdy film Akry warto zobaczyć. Wciąż jednak czuję że potencjał jaki w nim tkwi mógł zagwarantować kolejny Wielkie dzieło. A powstało jedynie coś dobrego.