Byłem wczoraj na randce z niezbyt rozgarniętą dziewczyną z tindera. Opowiadała mi historię o tym jak pod prysznicem znalazła gówno. Ja dziś mogę się pochwalić, że znalazłem je w kinie.
Przykre czasy, technologia zabiła nasze sfery romantyczne. Kiedyś to do panienki trzeba było podejśc na tańcu albo na ulicy, zaproponować spotkanie, a dopiero potem wymieniać się w ogóle numerem telefonu... Jeszcze zamiast do kawiarni to do kina na film superbohaterski, straszne.