sugestywny niczym MARLON BRANDO.
Kino równie wstrząsające jak:
"CZYŻ NIE DOBIJA SIĘ KONI?" SYDNEYA POLLACKA
"DZIEŃ SZARAŃCZY" JOHNA SCHLESINGERA
"REQUIEM DLA SNU" DARRENA ARONOFSKIEGO
Jako film o zagładzie "LOMBARDZISTA" nie tak dosłowny jak
"LISTA SCHINDLERA", "PIANISTA",
czy "ARARAT" ATOMA EGOYANA
Raczej sugerujący, niż pokazujący wprost, ale sceny-wspomnienia z obozu pozostają na długo w pamięci.
LUMET był z pewnością naówczas najodważniejszym reżyserem na świecie.
"LOMBARDZISTA" to więcej niż kino.
Tylko ten tytuł...
"Lombardzista"?
Takie słowo z trudem przechodzi przez gardło.
To był zawsze "Pracownik lombardu".
Jako istotną ciekawostkę dodałbym tylko, że być może najlepszy portret ofiary Holocaustu stworzył aktor amerykański pochodzenia... niemieckiego.
Absolutnie zgadzam się co do oceny filmu. Bardzo sugestywny, lecz trzymający w napięciu do tego warto pochwalić czarno-białe zdjęcia nadające klimatu.