Ten film to jest okrutna zabawa z widzem. Widzem, który lubi oglądać przemoc, zabijanie i krew na ekranach. Idzie sobie na jakąś sensację lub kino akcji i widzi jak giną ludzie i wie że to wszystko nierzeczywiste.
Tu ma do czynienia z przemocą tak namacalną, że przerażającą. A te zwracanie się bezpośrednio do widza ma nam uświadomić, że tego chcieliśmy. Chcieliśmy krwi, przemocy, zabijania i poniżania, i to dostaliśmy.
Komu kibicujemy? Cóż za okrutne pytanie.
Paulowi i Peterowi oczywiście, najwspanialszej parze psychopatów jaka pojawiła się na ekranach. Przemoc ma sens tylko wtedy kiedy sprawia przyjemność.
Rzeczywiście, zgadzam się. Szkoda, że ten film powstał tak wcześnie. Przecież w ciągu kilku ostatnich lat mieliśmy do czynienia z Piłami, Hostelami, Eden Lakami, Sadystami i innymi filmami, ktorych os krecila sie wokol torturowania niewinnych ludzi. Przyznam szczerze, ze poddalem sie chyba tej modzie i widzialem wiekszosc tych filmow, jednak poziom agresji, bolu i znecania sie w Funny Games calkowicie mnie porazil. Kontrast miedzy okrucienstwem psycholi a normalnoscia tej rodziny spowodowal u mnie kilkudniowa traume.
Właśnie te teksty rzucane w stronę widza, w mojej opini właśnie sprawiały że widz sobie przypominał że to tylko film.