Zawsze gdy oglądam takie filmy zastanawiam się po co to wszystko? Przez rok takiego przemytu kokainy można spokojnie zarobić na wygodną resztę życia. Więc po co to ciągnąć, by mieć więcej i więcej? Po co zdradzać swoich znajomych, by zamiast domu pełnego pieniędzy mieć takie dwa?
Po co siedzieć w tym dłużej skoro się kończy z kulą w głowie jak Escobar lub w brzydkiej, ciasnej celi jak bracia Orejuela?
Myślę, że odpowiedzi są w sumie dwie. Oprócz chciwości, co widać w przypadku Diego, przychodzi mi na myśl jeszcze to, co pięknie pokazało Breaking Bad - oni kochają ten styl życia. George był w tym świetny i kochał to robić (choć umiał przestać i zająć się rodziną), Mr. White również był w tym świetny i kochał to robić. Cała ta gra o pieniądze, w której chodzi nie tyle o pieniądze, co o samą grę, o igranie z ogniem.
Bo nie jest łatwo wycofać się z gangsterki nawet jeśli ma się w sobie autentyczną motywację do zerwania z tym stylem życia i sposobem zarabiania pieniędzy. Stare układy oplatają jak pajęczyna. Dość dobrze o tym opowiadał np. film "Życie Carlita".
Tylko, że na wyrwanie się z takiego układu nie pozwalają przełożeni którzy są jeszcze bogatsi, jeszcze bardziej wpływowi i jeszcze bardziej narażeni na ryzyko więc i powinni być jeszcze bardziej zmotywowani by usunąć się w cień. A jeśli ktoś jest sam sobie szefem to problemu nie powinno być żadnego.
bo człowiek to głupia istota polecam Pana życia i śmierci tam dokładnie jest pokazane czemu ludzie robią to nadal nawet gdy tracą wszystko