...ale jakże optymistyczny obraz. Film trzeba zobaczyć, dla otuchy.
Jest o prostu przeraźliwie słaby. Na pewno muzułmanie zostają chrześcijanami, ale w tym filmie pokazano to bardzo prymitywnie i nieprzekonująco. Poza tym inna jest sytuacja we Francji a inna w państwach, gdzie Islam jest religią oficjalną, państwową i gdzie nie można mieć Biblii nawet dla własnego użytku. Film słaby, wyraźnie propagandowy. Wszystko czarno-białe: katolicy - dobrzy, spokojni, łagodni, szczerzy, życzliwi, pełni miłości - muzułmanie - dogmatyczni, brutalni i agresywni, bezmyślni, bez miłości, sucho przestrzegający formułek wskazanych przez imama. Wymęczyłem film w całości, z wielkim trudem. Podobnych agitek nie robiono od ..... dawna, w żadnym kraju europejskim. No ale większości się podoba albo go nie ogląda, więc jest super....
Film rzeczywiście propagandowy, chociaż niestety takich filmów jest sporo np. "Bóg nie umarł", który jest w jeszcze gorszym stylu, tutaj chociaż mamy jakieś pozory normalności, np. postać siostry, która jest neutralna i nie potępia brata, etc. Powiedzmy, że ksiądz też na plus i ojciec. Niestety jako całość jest to wszystko nie do zaakceptowania. Jakby nie było propaganda to forma przemocy, a to trochę nie w parze z ideą miłości do bliźniego czy kochania swoich wrogów. Taka miłość zakłada bowiem chęć obiektywnego przedstawienia problemu zarówno jednej religii, jak i drugiej, przedstawienia tego co dobre i złe, a nie skupieniu się praktycznie wyłącznie na dobru w jednym (chrześcijaństwo) i źle w drugim (islam), bo w tym sprawiedliwości nie ma. Dobitnie to pokazuje ostatnia scena, tak wychwalana przez innych, chociaż oglądałem wersję z lektorem, więc możliwe, że nie taki był zamysł twórcy (mam taką nadzieję), ale lektor mówił tylko modlitwę chrześcijanina, a ta muzułmańska nie była tłumaczona... zresztą bodajże tak było przez cały film.. "Miłość nie szuka swego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą". Do refleksji..
Jak mówi też ksiądz "miłość bliźniego to miłowanie Boga w nim" i za chwilę daje tego przykład cytując "dobry cytat" z Koranu jako przykład nauki miłości bliźniego w tej księdze. To jest najjaśniejszy moment tego filmu (!), w którym reżyser rzeczywiście wykazał chociaż odrobinę dobrej woli. Dalej niestety jest równia pochyła i im dalej tym gorzej.
Czekam na jakiś film w temacie, który będzie obiektywny, neutralny ideowo i jeżeli będzie wskazywał jakiś problem, to będzie chciał dostrzec coś więcej niż samą powierzchowność. Po takich filmach jak ten potrzebuje tego jak wody..