Po tym, jak zrobiło się głośno wokół
Harveya Weinsteina i jego stosunku do kobiet, na światło dzienne zaczęły wychodzić świadectwa osób napastowanych i molestowanych seksualnie przez innych wysoko postawionych członków branży filmowej. W weekend głos zabrała islandzka artystka
Björk, która ujawniła, że pewien duński reżyser, którego imienia nie podała, napastował ją, kiedy grała w jego filmie.
Getty Images © Andreas Rentz Björk mogła nie nazwać sprawcy z imienia i nazwiska, ale biorąc pod uwagę, że wystąpiła tylko u jednego duńskiego reżysera, nikt nie miał trudności ze zidentyfikowaniem
Larsa von Triera. Ten natychmiast odpowiedział na zarzuty. Stwierdził, że rzeczywiście z piosenkarką bardzo trudno mu się pracowało, ale nigdy nie napastował jej seksualnie.
W obronie reżysera stanął też producent
Peter Aalbæk Jensen. Stwierdził on, że
Björk była twardą kobietą, która rządziła wszystkimi na planie
"Tańcząc w ciemnościach". Jak mówi, była silniejsza niż on,
von Trier i wszyscy pracownicy wytwórni razem wzięci.
Björk jednak w swoim poście twierdzi, że wielokrotnie musiała odrzucać awanse reżysera, na co ten miał reagować złością i karał ją potem na planie. Artystka jest też przekonana, że
"Dogville" – historia kobiety, która jest notorycznie gwałcona przez mieszkańców pewnego miasteczka – był formą odreagowania przez
von Triera frustracji, jakie wywołała w nim
Björk.